ul. Warszawska 11 (1 piętro), Tarczyn
O „wychodzeniu ze strefy komfortu” słyszy się ostatnio bardzo często. Jesteśmy nakłaniani do podejmowania wyzwań, przełamywania się i nieodpuszczania sobie. Ale czym tak właściwie ta strefa komfortu jest? To taka psychologiczna przestrzeń, w której czujemy się dobrze i bezpiecznie. To czas i miejsce pomagające się regenerować, ładować baterie. Strefa komfortu to bycie przy sobie, dawanie sobie prawa do przeżywania emocji, do czucia, do delikatności wobec siebie, do próby rozumienia, co się z nami dzieje. To czas pozwolenia sobie na doświadczanie ulgi, niepoganianie się, nienakładania na siebie presji.
Strefa komfortu to nie to samo, co pobłażanie sobie i brak odpowiedzialności za własne zachowania. Nie jest to też unikanie czy zagłuszanie tego, co się czuje ekranem bądź używkami. Nie jest to też chowanie się w pewnego rodzaju psychicznym azylu.
Odnoszę wrażenie, że w obecnych czasach bardzo rzadko się w tej strefie komfortu znajdujemy. Szybko pojawia się jakiś rodzaj wewnętrznego bądź zewnętrznego nacisku i pośpieszania. Być może wynika on z patrzenia na czas wytchnienia trochę z poziomu lęku. Pojawiają się wtedy myśli, że to jakiś rodzaj słabości, a nie naszej mocy, że jak pozwolimy sobie na wyciszenie i regenerację to tak już zostanie, że to będzie jakiś rodzaj utknięcia, z którego trudno będzie się wydobyć. Jest w tym też jakiś rodzaj silnej kulturowej presji, która bywa bardzo opresyjna i może dokładać się do funkcjonowania w sposób nadużywający się.
Mam wrażenie, że w tym podejściu znika z oczu to, że zarówno dziecko, jak i osoba dorosła po czasie spokoju i odpoczynku, sama potrzebuje podjąć jakieś działania, zrobić cos nowego, w czymś się sprawdzić, nabywać nowe umiejętności. Człowiek ma naturalną ciekawość świata i tym chętniej próbuje nowych rzeczy im bardziej stabilny ma grunt, im bezpieczniej się czuje i im bardziej wynika to z jego potrzeb, a nie z tego, że tak się „powinno”.
Strefa komfortu nie stoi w sprzeczności z rozwojem. To raczej coś, co się uzupełnia, co jest jego niezbędną częścią. Najlepiej przyswajamy wiedzę wtedy, kiedy czujemy się dobrze i bezpiecznie, a nie wtedy, kiedy jesteśmy w silnym stresie. Wtedy, kiedy możemy powoli poszerzać nasze kompetencje, a nie gdy jesteśmy poganiani albo do czegoś przymuszani (wewnętrznie czy zewnętrznie).
Warto mieć więcej zaufania do siebie i swoich dzieci, do tego, że są momenty, w których potrzebujemy dłuższego czasu na pobycie tylko ze sobą, na poczucie się komfortowo. Potem przychodzi okres, kiedy mówimy sobie, że chcemy czegoś więcej. Zresztą, życie samo w sobie przynosi dużo wyzwań i trudności, po których potrzebny jest czas na odbudowanie wewnętrznych zasobów.
Dociskanie siebie to nie to samo co systematyczność i dyscyplina, a pobłażliwość nie jest równoznaczna z podążaniem za naturalnymi potrzebami naszego organizmu. Zachęcam więc do poszukania własnej strefy komfortu i rozgoszczenia się w niej. Może dla wielu z Was okaże się to zupełnie nowe, ciekawe i nieznane dotąd miejsce.
Katarzyna Krawczyk Psycholog